[FLR S 002] SHITSOUNDS VOL II - Zaburzenia Percepcji Słuchowej



Nareszcie! Długo wyczekiwana kolejna porcja soczystych dźwięków wprost z otchłani sedesowej muszli. Jest nas więcej – stałe grono bywalców Naszej wytworni zostało dodatkowo wzmocnione akustyczną salwą nietuzinkowych osobistości. Jest dłużej – prawie godzina rozkosznych melodii wyniesie Was na granice postrzegania rzeczywistości. Jest lepiej – spora wyrwa czasowa pozwoliła artystom dopieścić każdą sekundę Tego znakomitego arcydzieła do absolutnej perfekcji. Jedno jest pewne – wrażenia podczas odsłuchu daleko wykraczają poza stany wspomagane najpotężniejszymi substancjami odurzającymi znanymi rodzajowi ludzkiemu. Nie wierz jednak na słowo – przekonaj się osobiście. 

Tak samo jak najpełniejsze róże miłości wyrastają jedynie na grobach, tak najpiękniejsze orchidee rosną wyłącznie na ludzkim kale. Co zatem zrobi wytrawny ogrodnik, chcąc móc choć przez chwilę podziwiać te najdoskonalsze z kwiatów? Zgromadzi górę gówna. 

Ten zajebisty wstęp ma nam wszystkim nakreślić, jak ważną misję wypełnia powyższe wydawnictwo. Idea pływających w przestrzeni fal dźwiękowych fekaliów, wśród których nurkujący, wprawiony w bojach i świadomy słuchacz wyłowi prawdziwe perełki jest czymś na tyle świeżym, że warto zwrócić na nią przez chwilę uwagę. Materiał jest nudny i jednocześnie stymulujący, jest bez sensu, a jednocześnie niesie za sobą smród przesłania, jest robiony bez polotu i jednocześnie z polotem. Tak dużych dychotomii gatunkowych i semantycznych próżno szukać na polskim rynku wydawniczym. I choć wydanie zawiera naprawdę bardzo słabe wałki, przesłuchanie których bez przewijania graniczy z cudem na miarę wskrzeszenia Łazarza, tak organicznie rodzą się w nas następujące pytania: Czyż, te de facto odpowiedniki muzycznej gnojowicy leżącej i kisnącej na dnie zbiornika septycznego przez kilka lat, nie znajdują się tam specjalnie? Czy celowy brak jakiejkolwiek selekcji materiału nie jest czasem najlepiej przemyślanym zabiegiem marketingowym w muzyce od czasów wymyślenia kłamstwa o głuchocie Betowena? Pytania retoryczne, co każdy z choćby połową mózgu jest w stanie z miejsca zauważyć. 

Tak więc zachęcam do wdychania owych pierdów bez przyśpieszania. Co bardziej wrażliwi mogą dawkować sobie po max 1-2 utwory dziennie w ramach poszanowania zmysłów. Jest to materiał wymagający, ale co najważniejsze, wynagradzający cierpliwego słuchacza za pozorne męczarnie. Gwarantuję, że każdy, kto wytrwa tą niespełna godzinę z Shitsoundsami 2, wyjdzie z tego doświadczenia bogatszy o świadomość, bogatszy o dekady doświadczenia znakomitych producentów, bogatszy o nietuzinkowy ładunek stymulantów, wyjdzie twardszy, bardziej zahartowany, stanie się po prostu lepszym człowiekiem.